Stanisław Gawłowski wygłosił mowę końcową. "Powstała cała maszyna, żeby mnie zniszczyć"

"Jestem niewinny. Padłem ofiarą politycznych represji. Prawo i Sprawiedliwość mści się na mnie za to, że uderzyłem w ich finanse" - to najważniejsze tezy mowy końcowej senatora Koalicji Obywatelskiej Stanisława Gawłowskiego, jednego z oskarżonych w tzw. aferze melioracyjnej. Na polityku ciąży siedem zarzutów, w tym m.in. zarzut przyjęcia łapówki. Niedługo, może już w przyszłym tygodniu, poznamy wyrok szczecińskiego Sądu Okręgowego w tej sprawie.
Stanisław Gawłowski, wpływowy polityk na Pomorzu Zachodnim, a przed laty - jako sekretarz generalny partii - druga najważniejsza osoba w Platformie Obywatelskiej, w środę opowiadał w sądzie, że naraził się prawicy, gdy odmówił przyznania dotacji na geotermę związanej z o. Tadeuszem Rydzykiem fundacji Lux Veritatis. Doprowadził też do odwołania Kazimierza Kujdy z funkcji prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, właśnie za finansowanie fundacji. A Kazimierz Kujda, podkreślał senator, to "osobisty finansista" Jarosława Kaczyńskiego.
- Z punktu widzenia ludzi, którzy mnie tu doprowadzili, to był decydujący grzech - ocenił Gawłowski.
Polityk miał też narazić się na zemstę, zwalniając z posady w Lasach Państwowych Konrada Tomaszewskiego, kuzyna Jarosława Kaczyńskiego. Jak stwierdził Gawłowski, Tomaszewski był w Lasach Państwowych głównym analitykiem, co oznacza, że decydował o wszystkim.
- Nie miałem świadomości, że uderzam w centrum finansowe PiS - podsumował ten wątek senator KO.
Gawłowski uważa, że od tamtej pory jest na celowniku prawicy. Polowanie na niego miało zacząć się już w 2008 roku, gdy CBA kierowane przez człowieka PiS Mariusza Kamińskiego, wysłało na Pomorze Zachodnie słynnego "agenta Tomka", który miał zbliżyć się do żony Gawłowskiego i w ten sposób zebrać na niego haki.
(...)
Taka jest optyka Stanisława Gawłowskiego.
Perspektywa prokuratury jest zupełnie inna. Prokurator postawił politykowi siedem zarzutów, w tym dotyczące korupcji czy prania brudnych pieniędzy. Polityk jako łapówkę miał dostać zegarki i apartament w Chorwacji. Śledczy chce dla senatora 6,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności oraz grzywny w wysokości 180 tys. złotych. Dla jego żony, która razem z nim zasiada na ławie oskarżonych - 1,5 roku więzienia, w zawieszeniu na 4 lata.
W skomplikowanej i wielowątkowej sprawie, której jądrem ma być korupcja w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych, oprócz Stanisława Gawłowskiego zarzuty usłyszało ponad 20 osób. Część z oskarżonych przyznało się do winy i dobrowolnie poddało karze. Jeden z oskarżonych, Bogdan K., który twierdził, że Gawłowski przyjmował łapówki, potem odwołał zeznania i przeprosił senatora. ©℗
Tekst i fot. Alan Sasinowski
Więcej na ten temat w czwartkowym „Kurierze Szczecińskim” i eKurierze z 24 lipca 2025 r.
Kurier Szczecinski